środa, 10 lutego 2016

STÓŁ - bardzo ważny mebel!


Wiele razy zastanawiałam się, który mebel w naszym domu jest najważniejszy i choć bardzo lubię w zasadzie każdy z nich (a te, których nie lubię czekają na swoich następców), to jednak przyznaję, że najważniejszy jest stół. Po pierwsze skupia całą rodzinkę przy posiłkach, dzieci przy malowaniu i  dorosłych przy pracy z komputerem, a po drugie jest nieustannie głównym miejscem życia towarzyskiego, bo mimo że niedaleko znajdują się dwie wygodne kanapy i tak każdy zasiada tuż po wejściu do domu przy stole i tam już pozostaje do końca wizyty. Wiem, wiem, Ameryki nie odkrywam stwierdzając to, bo większość znajomych ma podobnie :-), ale to tylko potwierdza rangę stołu i już!

Tak więc, aby ten bardzo ważny mebel cieszył nas wszystkich, czyli był i funkcjonalny (to dla mojego męża), odporny na różne uszkodzenia, takie jak porysowania, zalania, wgniecenia, itp. (to dla dzieci) i piękny oczywiście (to dla mnie), musiałam sporo się naszukać, namyśleć i nadzwonić. Trwało to stanowczo za długo, bo prawie trzy lata!! ;-), ale w końcu jest i co najważniejsze, od momentu połączenia dołu z górą wzbudza mój zachwyt i bardzo dobrze nam służy.

Ale od początku.. Najpierw kilka zdjęć - pierwotnych pomysłów:






Aż w końcu trafiłam na ideał i postanowiłam go skopiować, bo niestety, jak to ideał, był nieosiągalny. To znaczy był do kupienia, ale za bardzo wysoką cenę, więc wygrała opcja stworzenia kopii. 
Poniżej to cudo, którego autorem i twórcą jest brytyjska firma Ochre. Tak naprawdę trafiłam na ich stronę, zakochana po uszy w lampie arctic pear i okazało się, że jest to firma która w 100% trafia w mój gust i myślę gust wszystkich, dla których ważne są detale i unikalne, naprawdę piękne przedmioty.


I tu zaczyna się moja przygoda z dwoma wspaniałymi rzemieślnikami- kowalem oraz stolarzem. Pierwszy z nich wykonał nogę stołu z metalu, który odpowiednio "poobijał" (ma to fachową nazwę, ale jej nie pamiętam :-)) i polakierował. 


Drugi stworzył blat z litego dębu o wyraźnym usłojeniu, który polakierował kilka razy, bo mimo pokusy woskowania drewna, zwyciężyło bardziej praktyczne rozwiązanie.


Efekt ich wspólnej pracy to piękny i bardzo stabilny stół o średnicy 130 cm i grubości 4,5 cm, mieszczący wokół siebie spokojnie 6 krzeseł i ważący około 100 kg. Jest tak udany, że mam już na myśli kolejny mebel, który połączy ponownie potencjał obu Panów. 



Teraz jeszcze tylko muszę znalęźć odpowiednich towarzyszy dla stołu, bo póki co są nimi drewniane krzesła z Ikei, pożyczone od moich teściów (takie same mieliśmy zresztą przez 5 lat mieszkając jeszcze w mieszkaniu), które choć odporne i świetnie służą, nie pasują kompletnie do wnętrza, co widać na zdjęciu poniżej:


Ale sprawa krzeseł to już temat dla osobnej opowieści..

1 komentarz:

  1. Gratuluję cierpliwości i wytrwałości w dążeniu do upragnionego mebla. Jest faktycznie świetny, przepiękny i funkcjonalny. I po raz kolejny podziwiam poczucie smaku! Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń